sobota, 16 lutego 2013

Moja przygoda

Chciałam wam opowiedzieć moją ostatnią przygodę.

Więc tak:
Szłam przez miasto, gadałam przez telefon. Odwracam się, a tam widzę jak mały kotek przebiega przez chodnik. Rozłączam się i podchodzę do niego. Na początku bał się mnie,  ale pogłaskałam go po głowie,  a potem po grzbiecie. Wzięłam go na ręce i zadzwoniłam do mamy pytając się czy byśmy go przygarnęli, mama na to miast odpowiedziała że mamy za dużo kotów i chociaż bardzo by chciała nie możemy (mama była w tedy u kosmetyczki) ale żebym go przyniosła. Więc poszłam, pani kosmetyczka powiedziała że jest on przepiękny. Bardzo prosiłam mamę żebyśmy go przygarnęły, ale niestety moje błagania poszły na nic.
Pani kosmetyczka powiedziała że ma sąsiadkę która kocha koty i może kotka przygarnąć. I SIĘ ZGODZIŁA!!! Byłam w tedy przeszczęśliwa. Poczekałam aż mama skończy, a w tedy mały kotek przytulił się do mnie i zasnął na 15 min. Wyglądał tak słodko kiedy spał. Pani kosmetyczka dała mu pudełko i wyścieliła mu mięciutkim kocykiem, a tam dała miseczkę z jedzeniem a drugą z mleczkiem tak jadł że żaden kotek który jest od urodzenia w domu by nie jadł. Taki był głodny, w sumie mu się nie dziwie, ponieważ był bardzo chudy aż żebra było widać. Potem ja i pani określiłyśmy płeć DZIEWCZYNKA. Jak już wychodziłyśmy pani  kosmetyczka powiedziała że zabierze kotkę do weterynarza i sprawdzą czy to faktycznie kotka czy kot, czy nie ma pchełek, czy jest chora itp. Wyszłyśmy z mamą i pomyślałam czy by tak nie kupić jej obroży więc namówiłam mamę i się zgodziła kupiłam jej czerwoną obrożę, założyłam ją kotce. I się z nią  pożegnałam. Moja mama mówi że koty potrafią być wdzięczne i że na pewno tam na górze wszystko się zapisało. Powiedziała jeszcze że danie bezdomnemu kotku dom to najwięcej co on by chciał. BĘDĘ ZA NIĄ TĘSKNIŁA!!

Brak komentarzy: